# # # # # # # #
Teraz już na spokojnie postaram się uzupełniać braki na blogu, między innymi chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w stylu "Nocne życie". Może się wydać dość dziwne, ale przy odrobinie wolnego czasu, tak jedynie dla relaksu wraz z koleżankami wybrałam się do wrocławskich klubów które zaskoczyły mnie ! Bardzo pozytywnie! Na początku odwiedziłam klub ETER, gdzie poznałyśmy wielu miłych ludzi, którzy zachowywali jakiś poziom. Na szczęście nie była to impreza dla "gimnazjalistów", ale dla studentów. Spodziewałabym się raczej wielkiej libacji alkoholowej, która krąży wśród stereotypów o studentach, a tu miłe zaskoczenie. Zorganizowane otrzęsiny
w październiku były niesamowite - nie było żadnych akcji z "mordobiciem" jakie zdarzają się na Pasażu Niepolda, Ochroniarze mili, nie cwaniakowali. A całą atmosferę mogę ocenić na 5 z plusem!
Kolejnym klubem jaki odwiedziłam był GREEN HOUSE - podobał mi się fakt, że pozwolili na integrację z osobami niepełnosprawnymi! Brak jakichkolwiek schodów, progów, które zagroziłyby zdrowiu i życiu uczestników zabawy. Muzyka świetna, nie tylko najnowsze hity, ale także powrót do starszych przebojów. Ceny na barze... Hmmm różnie można na to popatrzeć, dla mnie - "biednego studenta" jak najbardziej przystępne. Możliwość zrelaksowania się przy stole bilardowym pozwala na niesamowitą integrację z ludźmi tam bawiącymi się.
NIEBO CAFE - lokal, pub dla ludzi, uwielbiających mocne brzmienie. Najbardziej podobał mi się wystrój wnętrza, ludzie tam przebywający traktowali się jak jedna wielka rodzina, co było dla mnie niesamowitym przeżyciem (w sumie to nie wiem ile wypiłam, za to nie wydałam ani złotówki). Obiecałam sobie, że tylko tam będę chodziła!
Oprócz powyższych klubów, razem z Patrycją i Ulą zwiedziłam także : MUNDO 71 - jak dla mnie za dużo dzieci, które jakimś cudem się wślizgnęły; GARAGE - brak organizacji ze strony klubu, mało ludzi, mały parkiet, a do tego dość drogie drinki. Klub idealny dla gimnazjalistów, których zresztą było tam pełno, BEZSENNOŚĆ- nie zaciekawił mnie ani trochę, czułam się raczej znudzona niż pobudzona do zabawy. No i WŚCIEKŁY PIES - pub jak pub, osobiście wolałabym ponownie udać się do Nieba, albo Green House. Atmosfera niezbyt miła, ludzie patrzą na innych wilkiem, obsługa hmm nie mogę powiedzieć, że byli niemili, ale brakowało im odpowiedniego obchodzenia się
z klientem. Więcej uśmiechu!
Na sam koniec zostawiłam KONQRENCJĘ, nie wiem dlaczego tłumy tam lgną, ale ceny na wejściu są ogromne, tak samo jak ceny w środku. Schody szklane, niezabezpieczone, śliskie! (przekonałam się osobiście, co przypłaciłam skręceniem kolana). Panowie na ochronie chamscy, w szatni tak samo. Na dole duchota, mało miejsca do tańczenia, gdy puszczą "mgłę" nie ma już czym oddychać. Jak dla mnie klub na minus. Najbardziej raziło mnie to, że wchodząc do klubu czuło się różne dziwne zapachy nałogów (nie były to papierosy)... Parkiet oblężony, oczywiście- szkoda tylko, że przez dzieci wieku 14-16 lat.
WNIOSEK : Znam odpowiedź na swoje własne pytanie:) "Dlaczego zawsze preferowałam domówki?"
Na zdjęciach : Alibi klub (zdj. 1), Konqrencja (zdj. 2), ponownie Alibi (zdj. 3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz